poniedziałek, 26 lutego 2018

Rok temu zaczęła się moja przygoda z wlasnym kotem. Z tym blogiem,wiem że trochę go zaniedbywałam i naprawdę nie mam dobrego wytłumaczenia. Nie mam żadnego wytłumaczenia. Jednak teraz, pisanie tego postu jest dla mnie naprawdę trudne. Łzy płyną mi po policzkach, a ja nie potrafię wyrazić swoich uczyć. Wiem, że to był najlepszy rok mojego życia. O kocie marzyłam odkąd pamiętam. Nasze drogi się skrzyżowały dopiero gdy zmieniliśmy mieszkanie. Byłam najszczęśliwszym człowiekiem na świecie. A teraz, gdy całą rodziną pokochaliśmy Tori całym sercem. Ciesząc się z jej obecności każdego dnia, ona odeszła. Zabrał nam ją wirus FIP, wirusowego zapalenia otrzewnej.
Bardzo nam jej brakuje. Nadal kiedy wchodzę do domu to mam nadzieję, że zobaczę ją siedzącą na jej dywaniku, nie potrafię zamknąć drzwi do łazienki gdzie stała kuweta, mam nadzieję że przyjdzie zajrzeć co się dzieje w pokoju.
To był naprawdę wspaniały rok. Tak wiele mnie nauczyła. Dała tak wiele radości i śmiechu. Wiem, że za jakiś czas się uspokoje, że zostaną same dobre wspomnienia, ponieważ tylko takie są. Jednak narazie jest ciężko.
Tęsknię za Tobą Tori

1 komentarz: