czwartek, 17 sierpnia 2017

Weterynarz - zagryźć i wykończyć.

Zdarza się czasem i tak że kot choruje, tak jak to przytrafiło się ostatnio Tori. Nic wielkiego, dwa dni wymiotowała jednak postanowiliśmy pójść z nią do weterynarza.
Na początku wizyty było nawet dobrze, Tori była przestraszona, ale całkiem nieźle znosiła badanie. Problem pojawił się przy mierzeniu temperatury, gdy się wyrwała. \

Najgorzej jednak było gdy miała dostać zastrzyki. Przy drugim chciała uciec, ale najpierw zagryźć weterynarza. W końcu jakoś się udało i kot przeżył wizytę. Jutro idziemy na kontrolę i nie wiem jak ona to przeżyje.

A z leków to jako zastrzyki dostała antybiotyk, przeciwwymiotne i rozkurczowe, dzisiaj do wieczora nie mogła jeść. 
Jutro idziemy na kontrolę i nie wiem jak Tori to przeżyje.
Głodny kot
~Agata

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz